Dostałem pewien krążek drewna, który było szkoda spalić, przez dłuższy czas nie wiedziałem co z nim zrobić i grzecznie sobie schnął. W końcu postanowiłem zrobić z niego taboret, ale mimo decyzji nie potrafiłem znaleźć nóg do niego, a w Castoramie było dla mnie za drogo, więc porzuciłem sprawę. Później przez przypadek zobaczyłem gościa, który wypalał w drewnie – też zacząłem. Kupiłem lutownicę, po czym ją spaliłem no i kupiłem drugą lutownicę, po czym ją spaliłem i stwierdziłem, że nigdy w życiu nie będę wypalał w drewnie, w milionie innych wszechświatów ta opowieść się tutaj kończy, bo nigdy nie kupiłem trzeciej lutownicy i w tym samym milionie wszechświatów spaliłem drewno w kominku. Jednak w tym konkretnym wszechświecie nie poddałem się i kupiłem trzecią no i lutownica działa do dziś. Wszystkie prace trafiły do klientów z wyjątkiem tej, która miała być taboretem, a jest jeleniem. Zdjęcia są ustawione od pierwszego wypalania do ostatniego, można zobaczyć pewien postęp. A jeleń nadal wisi na ścianie i się gapi.
Pirografia
Odpowiedz